Marek Citko mówi w jakiejś gazecie tak:

“Pozycja Legii nie może zaskakiwać. Jednak jej gra chyba nas wszystkich jeszcze nie przekonuje. Temu zespołowi brakuje charakteru. Nie ma zawodnika, który poderwałby resztę kolegów, gdy zespołowi nie idzie. A teraz jeśli mecz się nie układa, jeden patrzy na drugiego i nie ma komu wziąć ciężaru gry na siebie”.

Heh? Że jak? Jeśli Marek Citko (nie pamiętam, żeby był jakimś niewiarygodnym walczakiem 😉 ) krytykuje Legię za brak charakteru, to Michał Listkiewicz powinien za brak zasad moralnych. Obaj mają mniej więcej tyle samo do powiedzenia na te dwa tematy.

Jest tu jednak jeszcze druga kwestia: to kolejny, po Jacku Gmochu, człowiek piłki, który wysuwa wniosek, że w Legii nie ma dyrygenta. Z kolei kibice widzą to zupełnie inaczej: dla nas jest nim Iwański. I nikt z nas nie zauważył chyba problemów z braniem na siebie odpowiedzialności. Kto jest ślepy: my, czy Gmoch i Citko?

Żeby przekonać siebie do swoich słów, aż zrobiłem sobie małą wyliczankę. Radović nie ucieka przed odpowiedzialnością, Roger nie ucieka, Iwański nie ucieka, Chinyama wali na bramkę z każdej pozycji.

Zadowolić Marka Citkę – bezcenne. Ale to potrafi chyba tylko Smuda.