Rozklekotany autobus pamiętający zapewne poprzednią epokę przywiózł mnie do maleńkiej miejscowości i zatoczył pętlę. Wysiadłam i rozejrzałam się dookoła. Gdzieś w okolicy miało znajdować się gospodarstwo, które reklamując się, użyło sformułowania „agroturystyka”. Dobra, pomyślałam, sprawdziłam mapę w telefonie i już wiedziałam, w którą stronę się udać. Po drodze intensywnie myślałam, co mam dalej robić.

Zależało mi, żeby nikt mnie nie znalazł, czyli potrzebowałam kryjówki doskonałej. Jakoś nie wydawało mi się, że tutaj ją znajdę. Jednak skoro od samego początku turystyka stała się moją drogą ucieczki, postanowiłam kontynuować tę opcję. Trudno, stało się. Z drugiej strony – kto uwierzy, że pojechałam sobie gdzieś w nieznane, nie zastanawiając się, co robię? Kto wpadnie na to, że ja, nienawidząca jeździć, uznam, że to właśnie turystyka stanie się moją drogą ucieczki?
Dobra, dosyć dramatyzowania. Muszę się otrząsnąć z tych myśli i znaleźć wreszcie ten dom, w którym miałabym się zatrzymać.

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.